środa, 13 czerwca 2007

ten taniec

Wybrałam się dziś, zaproszona dość znienacka, na naukę tańca.
Ambitnie podeszłam do tematu, pragnąc nauczyć się sławetnej salsy. Choć ociupinkę.
Merengue na rozgrzewkę poszło mi łatwiej. Salsa, no cóż..., jeszcze kiedyś odkryje przede mną swoje uroki. Przecież to nie o to chodzi, że ja niezdolna jestem :)

Ale nie da się ukryć, że ma ten taniec w sobie coś magicznego. Tylko czemu ja miałam wrażenie, że to nie salsę powinniśmy byli tańczyć, lecz - tango...?

Brak komentarzy: