Czasami sama sie zastanawiam, skąd we mnie jest tyle siły.
Sytuacje, które niejednego by położyły, mnie co najwyżej zatrzymują na moment, a potem otrzepuję kurz i idę dalej. Co cię nie zabije to cię wzmocni?
I czasami mam też wrażenie, że nie każdego warto na siłę ciągnąć za sobą na powierzchnię... Czasem lepiej pozwolić komuś się utopić, żeby i ciebie nie ściągnął w otchłanie. Tym razem mi się udało dopłynąć do brzegu, ale następnym mogę się zorientować za późno. A może wcale nie? Może to nie była granica mojej wytrzymałości?
Na pewno za to wiem teraz, że przeszłam, przez co miałam przejść i jestem silna. Mam z powrotem ten wewnętrzny impuls, żeby iść dalej. Mam wiarę w siebie i własną godność, szacunek i wysoko podniesioną glowę. I nigdy nikomu juz nie pozwolę pod przykrywką pomocy stanowić dla mnie takiego ciężaru.
Sama sobie sterem, żeglarzem i okrętem. I Jackiem Sparrowem :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz