czwartek, 31 maja 2007

tyrania skowronków

Nienawidzę wstawać rano.
Nie wiem, co za sadysta wymyślił tryb 8.00-18.00
Ludzie narzekają, że zbyt dużo nadal pozostałości po PRLu, a ten dyktat ósmej rano to chyba jeszcze nam się ostał po rewolucji przemysłowej i wyzyskiwania kobiet i dzieci w fabrykach kapitalistów, które z taką swadą krytykował dziadek Marx. Szkoda, że nie krytykował zmuszania do wczesnego wstawania...
Nie rozumiem, po co to komu.
Przecież nikt na tym nie ucierpi, jakby tak przesunąć tryb pracy na 10.00 chociażby...
Ponoć w Danii powstają już firmy przyjazne dla nocnych sów, gdzie pracę zaczyna się o 14.00, ale znając życie, to do nas dojdzie to, jak ja już na emeryturze będę. Eh...
Chyba trzeba będzie pomyśleć o jakimś wolnym zawodzie. I samej sobie ustalać godziny pracy.
A póki co... no, skoro na zajęcia i tak zaspałam, to idę spać z powrotem. Może zaśpię na następne. A co!

poniedziałek, 28 maja 2007

mieszkanie

Dość mumiozy!
Postanowiłam się wyprowadzić.
Zdecydowanie nadszedł czas na zmiany we własnym życiu.
Ochoczo i z werwą zabrałam się za poszukiwania, wraz z dziarską ekipą przyszłych współlokatorów.
Eh, porażka. Zdecydowanie na rynku mieszkań na wynajem widać konflikt interesów. Właściciel chce zarobić i mieć Ordnung, student - tanie w centrum i imprezy. Marnie to widzę...

Najwyżej zamieszkam pod mostem. Albo mnie Teletubisie przygarną. Tylko niech mnie torebką Tinky-Winky nie okłada...

niedziela, 27 maja 2007

postanowienie prawie noworoczne

Eh, faceci...
Postanowiłam zostać lesbijką. Nic to, że mnie kompletnie nie pociągają baby, że jestem bardziej jak gej - bo wolę chłopców. Nic to.
Odpuścić sobie tych wszystkich facetów, co nie wiadomo o co im chodzi, bo i tak wiadomo, że chodzi o jedno.
Po cholerę komu facet? Wibrator sobie lepiej kupić. Taniej wyjdzie i bez nerwów. Co najwyżej może zirytować zbyt mały zapas baterii w domu. Ale żaden samiec nie będzie ci się w łóżku rządził... Czy gdziekolwiek indziej.
Dosłowne spożycie grozi śmiercią.
Wchodzisz na własną odopowiedzialność.