niedziela, 20 stycznia 2008

pierwiastek z mydła

wtorek, 15 stycznia 2008

Przychodzi czasem taki moment w życiu, że już niczego od niego nie chcesz.
Najchętniej stanąć gdzieś z boku, wypisać się z tego kieratu, niech sobie płynie dalej po swojemu, ale najlepiej już bez ciebie.

To jest naprawdę frustrujące, kiedy widzisz ludzi, którzy mają lub mieli kiedyś znaczenie w twoim życiu, jak powtarzają twoje najgłupsze błędy, jak bardzo to jest dla ciebie oczywiste i jak totalnie niezdolna jesteś do komunikacji, do przekazania tego, co czujesz i co wiesz. Jak bardzo czujesz sie niepomocna, bo jedyna rada, jaką ze szczerego serca potrafiłabyś dać, stanowi totalne zaprzeczenie tego, co osoby, do których mówisz, chcą usłyszeć. I jak wiele czasu ja sama potrzebowałam, żeby takie wnioski zdobyć. Nawet, jeślibym tylko chciała oszczędzić bliskim mi ludziom cierpienia, to one tego ode mnie nie oczekują. To trochę boli.

Nie uczymy się na cudzych błędach. To stoi w sprzeczności z ludzką naturą. A nie uczymy się, bo sami przed sobą nie chcemy przyznać, że to są błędy i będziemy ich żałować. Trudno jest czasami, najbardziej przed samym sobą, powiedzieć, że to, co było kiedyś najważniejsze, okazało się być tego niewarte. Niełatwo się człowiekowi przyznać do błędów, szczególnie życiowych.

Poza tym, ja chyba chwilowo zdecydowanie nie czuję tego, co ludzie widzą w tych wszystkich romansidłowych namiętnościach, miłościach, pasjach i rozdarciach. Życie bez tego jest łatwiejsze, naprawdę. I choć chwilami się zastanawiam, czy kiedyś nie będę tego żałować, to teraz sie cieszę, że tego typu kwestie są poza moimi możliwościami poznawczymi.

Ciekawe, czy cynizm ma swoje granice.